Sezon zaczął nam się na dobre.

Przy całej dziwnej sytuacji na świecie, sport wprowadza choć odrobinę normalności. Połowę lutego spędziłem na Sierra Nevada. Miało to być zgrupowanie przygotowujące Petera do okresu wiosennych klasyków, ale jak każdy wie podczas pobytu na Gran Canarii zachorował.

Blisko dwa tygodnie bez roweru plus kolejny trzy jeżdżąc spokojnie bez intensywności. Praktycznie prosto z Gran Canarii pojechał na Tirreno.

W Hiszpanii byłem z góralami, między innymi z Keldermanem, Schachmannem i Fabbro. Dwaj ostatni pokazali na wyścigach, że pracowaliśmy całkiem nieźle. Maximilan wygrał Paris Nice.

Nie chcę mówić o karmie czy podobnych innych stwierdzeniach na temat Roglica, ale jedno jest pewne, w kolarstwie jak w życiu, co posiejesz to zbierzesz. Nie mam nic przeciwko wygrywaniu wszystkiego co można jak to robi Roglic czy generalnie Jumbo. Problemem jest, że Primoz chyba nie rozumie, iż czasami potrzeba mieć w peletonie przyjaciół by coś wygrać… lub nie przegrać.

Jeśli ktoś chce wygrać wszystko co jest do wygrania to ryzykuje, że wszystkie inne drużyny będą się ścigać przeciwko niemu i odniosłem wrażenie, że w niedzielę również nie zainteresowane drużyny ciągnęły tylko po to by Roglic nie wygrał, przy okazji pomagając nam wygrać wyścig. Wiele takich sytuacji widziałem i mógł bym całą listę zawodników czy drużyn wymienić na potwierdzenie mojej tezy.

Matteo Fabbro kończy Tirreno Adriatico na piątym miejscu. Jak spojrzymy na top10 to na prawdę muszę przyznać, że Matteo zrobił ogromny postęp w ostatnich dwóch latach. Oceniając formę moich zawodników na co tygodniowym meetingu przed Tirreno powiedziałem na temat Matteo, że jest już na wyższym poziomie niż podczas zeszłorocznego Giro. Jednak, że będzie go stać na piąte miejsce sam nie liczyłem. Wspinał się „na wattach” jak najlepsi górale świata.


Body na czasówce pojechał ładnie ale jak sam przyznał stać go było na lepszy czas, mógł dać z siebie więcej, może pojechał nieco asekuracyjnie. Na klasyki będzie gotowy.Sanremo… ciężko prognozować. Z Van Aert, VDP czy Alaphillipem będzie z pewnością ciekawy wyścig. Peter na pewno nie jest w formie jak w poprzednich latach ale stać go na to by zaskoczyć.

Po wyścigu jedziemy na Vuelta Catalunya, wierzę, że będzie to dobre przygotowanie do dwóch najważniejszych wyścigów, Flandres i Roubaix.