Prawie połowa TdF za nami.

Bardzo ciekawy wyścig i co dziś widać to na pewno nie koniec niespodzianek.

Ale wróćmy do mistrzostw krajowych. Jako dyrektor sportowy byłem w Italii i niestety niewiele jako Bora ugraliśmy, tak bywa. Nie najlepszy dzień tak dla Giovanniego który był naszym liderem jak i Matteo. W Polsce dużo lepiej. Jestem dumny ze swoich zawodników. Body i Patera wzięli złoto, Darka srebro ze startu wspólnego i Marta medale na czas i ze startu wspólnego. Sześć medali w Polsce cieszy.

Plus złoto w kategorii Master ze startu wspólnego, na czas i w parach moich dwóch zawodników z M50 też dają poczucie dobrze wykonanej pracy. Proszę uwierzyć, trening z amatorami nie jest odskocznią a równie ciężką pracą jak z zawodowcami.

Tour de France. Wszystko wskazuje na to, że Roglic nie wygra wyścigu. Dużo kraks, ale to już norma na początku Wielkich Tourów a w szczególności TdF. Kolarze chcieli protestować ale dosyć słabo im to wyszło. Nie mają już tej siły jak jeszcze parę lat temu, przyjmują wszystkie nawet najgłupsze decyzje UCI.

W peletonie na TdF mamy kilku Mistrzów Świata, zwycięzców monumentów czy Wielkich Tourów…. wszyscy chowali się za plecami Greipela, smutne. Pogadają sobie potem w busach czy na mediach społecznościowych a UCI będzie dalej robiło swoje.

Nie do końca jednak się zgodzę z tezą o niebezpiecznych końcówkach. Jak podjazdy robią ciężkimi kolarze tak często trasę niebezpieczną również robią sami kolarze. Dziś jak jest finisz wszyscy są sprinterami, jak meta pod górę to wszyscy są góralami… przynajmniej do początku podjazdu. Nie musi być siedmiu kolarzy z przodu na końcówce z Pogacarem, Roglicem, Carapazem czy innym Cavedishem , VDP czy sam nie wiem kim.

Jeśli w końcówce po wąskiej drodze z przodu musi być np Pogacar to potrzebuje on (może) jednego dwóch pomocników a nie sztab górali dla których już jazda ponad 60km/h wymaga mega wysiłku bez uwagi na koordynacje.

Proszę sobie zobaczyć wyścigi przed 2012-2013 rokiem. Nie zobaczymy całej “9” jadącej razem non stop, prawie nigdy. Kiedyś Froomey będąc jeszcze w SKY narzekał, że dużo kraks a ja mu mówię, man to twoja wina. Właśnie on i Conta pierwsi zaczęli jeździć od startu do mety całymi “dziewiątkami” powodując większy stres i zamieszanie. Teraz łatwo narzekać na trasę i wąskie drogi ale nikt z tych co płaczą nie pomyśli, że jest z przodu nie potrzebny. Walczących o etap i generalkę jest max 20-30 ludzi i basta, nie musi być tak tłoczno. Mój punkt widzenia z pozycji fotela…

Nadal jednak pasjonujmy się akcjami VDP czy Carapaza. Nie ważne czy robią coś mniej czy bardziej z sensem, ale jest mega ciekawie, i oby tak dalej.